Nie traktuję kina jako wielkie zadęcie. Ma mnie wciągać, rozśmieszać, wyciskać ze mnie łzy.
Byłem na "Avatarze" i baaaaardzo mi się podobał!
Chciałem tu wstawić filmik z wizyty w moim wiejskim Cinema City, ale zmieniam front. Kinematografia rodzinna znika. Tym razem więc przemówi oryginalny obrazek (z moim wziernikiem w pierwszych sekundach).
Konkluzjen jest taken: na "Avatarze" nie stracicie czasu. Film grzebie w szlachetności ludzkiej, by wydobyć na wierzch resztki dobra (cytat z mojego alter ego). Po wyjściu z kina powinniście być ciut lepsi, jak kiedyś po "E.T." czy "Zorro". Ale oczywiście gwarancji nie ma. (Zawsze dla testu możecie spróbować kopsnąć parę groszy na fundusz leczenia Pauli - wtedy się okaże).
:)
Z.
PS
Obmyślam nową strategię kinematograficzną na moim blo. Mniej będzie komórkowej prywaty, więcej dziwnych (takkże komórkowych) wizji i spostrzeżeń. Ewolucja, kapiści. Szukam nowych nieodkrytych dziur w serze.
Artyście nie wolno stać w miejscu.
Kliknij tu i dowiedz się dlaczego ten blog powstał.
A potem wsyp parę grosików na to konto:
96 2130 0004 2001 0299 9993 0007
Fundacja Świętego Mikołaja
ul. Przesmyckiego 40, 05-500 Piaseczno
Dopisek: "Na leczenie i rehabilitację Pauliny Pruskiej"
Od wczoraj wszystko na zawsze jest inaczej.
-
Od wczoraj wszystko na zawsze jest inaczej ponieważ parę minut po 13
Paulina odeszła.
Wiemy, że wszyscy bardzo czekaliście na znak od niej.
Nie pisała o ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz