Przypominam, że jest to blog charytatywny, dedykowany dzielnej i pięknej Paulinie Pruskiej walczącej z nowotworem.


sobota, 11 lipca 2009

Dzień szakala po śniadaniu.

Pewnej soboty, gdy czekaliśmy w Szparce na start programu Drugie Śniadanie Mistrzów, Marcin Meller znienacka powiedział, że właśnie dostał amoku i od tygodnia siedzi w domu z żoną, oglądając po dwa odcinki "Sopranos" dziennie. Otrzymał od nas gromkie oklaski. Krzysztof Krauze oglądał cały serial cztery razy, ja dwa i przymierzałem się do trzeciego. Andrzeja Mleczki nie zakręcił. Po prostu obejrzał jeden odcinek, a tu trzeba od razu dwa. Genialny scenariusz, fantastyczne role, bajeczna kreacja buca Gandolfiniego. Jego szurnięta matka. Jego żona. Jego wygięty synalek. Nie ma co wyliczać. Wkręca lepiej niż kokaina (której z zasady nie wciągam, w ogóle nic nie biorę)

Program już się miał zacząć, kamery zabzyczały, wyłączaliśmy komórki, a MM nagle zmienił temat. Wymienił na szybkęsa tytuły kilku książek, w których się ostatnio zaczytuje, podobno rewelacyjnych. Coś mi mignęło przez łeb, ale wpadła pani z pudrem, więc mi wyleciało.

Czyli incydenty bez znaczenia.

Tydzień później szwendałem się po EMPIKU i pytam esem Marcina co to były za książki, to może se z jedną kupię. A on, że nie pamięta. Noszkurwa. Zapalił mnie najpierw, bo mówił o nich pięknie, a teraz zgasił, bo nie pamiętał co mówił. Napisałem mu esem "łeeee....", więc on ciurkiem mi wyliczył kolejne dziesięć tytułów, które ostatnio czytał, bo nie pamiętał o czym nawijał przed "Śniadaniem". Poszedłem z listą w regały i jak matoł kupiłem je wszystkie, po kolei, bo a nuż któraś jest właśnie ta.

Teraz będzie tabloid - Hołdys w EMPIKU.
Były to niezłe cegły, jak widać.


Tu jeszcze większy tabloid, aż mam dreszcze - Hołdys w łóżku.
Teraz je połykam nocami, bo okazały się wporzo.













No i tu maximum żenady: film z domu. Ja pierdzielę!
Moja sytuacja koło łóżka w studio wygląda tak.


Palę się ze wstydu. Zdradziłem zasadę ochrony własnej prywatności.
Jestem dnem.
Bul, bul.
Bul.

Z.

Atenszyn pipol: Lada moment zjawią się tu na bloszku niespodzianki od moich gości, friendów i niefriendów. Jak piszę "gości i friendów" to mam na myśli Piaska, Mellera i wielu innych. Także muzycznych rebeliantów że ho ho! Zapinajcie pasy! :)


Kliknij tu i dowiedz się dlaczego ten blog powstał.
A potem wsyp parę grosików na to konto:
96 2130 0004 2001 0299 9993 0007
Fundacja Świętego Mikołaja,
ul. Przesmyckiego 40 05-500 Piaseczno,
Dopisek: "Na leczenie i rehabilitację Pauliny Pruskiej"

2 komentarze:

  1. Zbyszek poszedłeś na całość z tymi zakupami a swoją drogą Pan Marcin musi mieć dar opowiadania skoro tak Cie do tego zapalił. Filmik to cudowna płęta dziękuje za 5 minut śmiechu który owładnoł moje ciało. Swoją drogą trafiłeś na tą właściwą ksiązkę w końcu? ... Gloria

    OdpowiedzUsuń
  2. Właściwych książek przeczytałem w życiu sporo, ale głównie w młodości, kiedy dostawałem gorączki z emocji. "Tortilla Flat" na przykład. Albo "Buszujący w zbożu". I "Poletko pana Boga". Cały Marquez i cały Borges. Borgesa kupuję do dziś, niektóre po raz kolejny, "Powszechną historię nikczemności" mam chyba w sześciu wydaniach.

    Teraz - przyznaję - skupiam się głównie na biografiach. Fantazja ludzka nie sięga tak daleko, jak real.

    Z.

    OdpowiedzUsuń