Przypominam, że jest to blog charytatywny, dedykowany dzielnej i pięknej Paulinie Pruskiej walczącej z nowotworem.


piątek, 7 sierpnia 2009

SENSACYJNY FILM Z MATEUSZEM DAMIĘCKIM!!! TYLKO U NAS!!!


NIKT NIKT NIKT! nie ma takich filmów z wczorajszej impry!
N I K T !!!
Paparazii latali z nikonami, prosze uprzejmie, pudle podtykały nam pod nos dyktafony i pytały "Co pan sądzi o Dodzie i Nergalu?" (zdziwienie, że nic), voila, a my konkret: siemanko Mateo, o, to jest Paula, aszty ale laska!... rozmowa przez kwadrans, potem coś-tam-coś-tam, dobra, "chodźcie tutaj, muszę wam coś pokazać, koniecznie..." i zaczyna się pokaz.
DLA NAS (czyli DLA WAS) O N L Y.


Tak wygląda maszyna, którą Mateo wraz z kilkoma kolesiami wyruszają niebawem na wielkę ekspedycję terenową po Syberii. Na dziko, jak rajd Paryż-Dakkar, jak Kamiński z Melą na biegun, jak Thor Heyerdal tratwą Kon Tiki z Europy do Ameryki.
Nie wiedzą nic co ich spotka. Nie wiedzą, co i czy w ogóle będą jeść, czy ich ktoś nie otruje. Czy czeczeńska mafia nie zapyta o to w którym baku wiozą sałatę. Nie mają pojęcia jaka będzie pogoda. Kompletne szaleństwo.

I ten oto tajny film macie tu ode mnie w prezencie. Taki jestem!
Pamiętajcie, ta blondyna, która się w paru momentach pojawia, to właśnie Pau. Dla niej jest ten blog.

Bezustannie zbieramy kasę na jej operację. Ciułamy na jej życie.
Dołącz do nas.
Kopsnij parę złotych.

Z.

PS Dwie superlaski na końcu filmu, to Karolina Wolf, córka znakomitego operatora filmowego oraz Patrycja Krogulska (uwaga, fenomenalnie uzdolniona lingwistka!), prywatnie dziewczyna Mateusza. (Ja bym na miejscu Mateo nie wyjeżdżał na tak długo.)

Kliknij tu i dowiedz się dlaczego ten blog powstał.
A potem wsyp parę grosików na to konto:
96 2130 0004 2001 0299 9993 0007
Fundacja Świętego Mikołaja
ul. Przesmyckiego 40, 05-500 Piaseczno
Dopisek: "Na leczenie i rehabilitację Pauliny Pruskiej"

3 komentarze:

  1. Witaj (póki co)Guru! ;))
    Dzisiaj Ruffus dał mi wolny wieczór, ruszyłam troszkę do miasta.. pod Manufakturą latem jest taka 'jakby plaża z palmami', obok są 'że tak to nazwę podest', stoliki, itd... - można przycupnąć i powiercić pupką w nibyrytm.. ;)) 'muzyczka taka a'la salsa', kolorowe 'drinki' (piłam coś abruzowego - mniamm!uwielbiamm watermelona! ;)), było ciepło i przyjemnie, była też szybka nauka tańca dla odważnych, nie tańczyłam ale popatrzyłam sobie - dzięki temu wiem przynajmniej, jak na pewno salsy i rumby tańczyć nie należy, hihi ;)) Ale wracam, a tu co - aż dwa newsy przegapiłam! Już nadrabiam! Ullala - przystojniak z tego Mateusza - nawet ;)) ja wprawdzie nie przepadam za typem przystojniaka, ale ząbki ładne i ogólnie wrażenie też jest fiu fiuuf! ;)) A może przyjechalibyście coś pokręcić pod Manu, nie macie w planie, hm?? No to ja póki co pozdrawiam (póki co) Guru i do jutra! Aha - jeszcze jedno -co do tych od smalcu - a może by im tak te wątróbki od pupy strony do gardła powpychać bez smalcu..! aż by im oczy wyszły z rozkoszy?? Hmm..., OK.. idę teraz poczytać - a tu rano się zrobiło, ups! Pozdrowienia dla Pauli! Zuch Dziewczyna! ;)) Cmok!* Vespera od Ruffiego

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, a ty nie masz jakiejś komórki z nagrywaniem video? To jest blożur otwarty!. Przyślij mi swoje filmidło z Manufaktury (piękne miejsce swoją drogą, Warszawa nie ma takiego), albo z Piotrkowskiej, cokolwiek. Bardzo lubię Łódź, nawet nie wiem dlaczego.

    O, coś ci opowiem.

    Wiele lat temu, kiedy jeszcze grałem w zespole Dzikie Dziecko, używałem swojej pierwszej gitary elektrycznej własnej roboty, zielonej (sam ją poleciałem farbą w sparyu) z naklejonymi czerwonymi ustami z papieru. Z jednym potencjometrem i przystawką w kształcie pudełka na szczotkę do zębów.
    Lubiłem ją bardzo, w 1976 roku wpadłem z nią do Łodzi, zabalowałem ostro i gdzieś zgubiłem. Transportując się taksówkami z klubu do klubu, z knajpy do knajpy, z hotelu do hotelu straciłem trop, gitara znikła mi z oczu, bye bye.

    Trudno, poświęciłem jej minute ciszy i wyjechałem.

    Po kilka latach, w 1981, już jako szef Perfectu szedłem w Łodzi w okolicy Hotelu Polonia i coś mnie tknęło. Pchnąłem drzwi i w recepcji zapytałem: "Czy kiedykolwiek tutaj nikt nie znalazł gitary elektrycznej?" Usłyszałem "Chwileczkę...", pani poszła na zaplecze, wróciła z ceratowym futerałem w niebieskim kolorze (mniam!) i zapytała "Ta?".

    Wtedy, w 1976, spałem w tym hotelu dobę czy dwie, gdzieś ją w zworowaniu wetknąłem, za łóżko czy szafę, nikt nie pamiętał gdzie, zwłaszcza ja, sprzątaczka znalazła, oddała do recepcjio i - tu uwaga! - nikt jej przez te lata nie wyniósł, nie uznał za niczyją, nie dał swojemu dziecku, nie wyrzucił. Czekała na mnie w recepcji 5 lat.

    Mam dla Łodzi dużo szacunku i serca. Naprawdę.
    No i Camerimage.

    Więc czekam na film: guru@holdys.pl
    Pozdrowienia dla Pauli od zwyklaków mile widziane.

    Z.

    OdpowiedzUsuń
  3. A Nergalu i Dodzie warto mieć coś do powiedzenia! W końcu teraz to oni tworzą konotację tego, co przeciętny Polak rozumie przez 'muzykę'

    OdpowiedzUsuń