Przypominam, że jest to blog charytatywny, dedykowany dzielnej i pięknej Paulinie Pruskiej walczącej z nowotworem.


piątek, 4 września 2009

Na swoim blosiu Pau pisze cudnie. Mówię poważnie, żadnej kurtuazji. Nie napisałbym nic o jej pisaniu, gdybym miał skłamać. W jej stukaniu w klawisze czuć bicie serca, drżenie ręki, powiek, oddech.
Pisze cudnie i cudnie milczy, kiedy musi ofiarować swojej jaźni chwilę medytacji. Zapowiedziała, że planuje oderwać się od blo na parę dni, bo czeka na coś, co w jej głowie pewnie tli się jak wyrok, a ja mam nadzieję (i wiarę), że to będzie akt ułaskawienia.

Więc nie zamierzam spuścić z tonu.

Ba, podejrzewam nawet, że Pau dziś zajrzy na tutaj, bo zapowiedziałem jej w mailu, że mam dla niej film... OD IZY MIKO!

Uwaga, fotele, popcorn, trzy dzwonki i gasimy światło.
Zaczynamy projekcję:



Wielkie dzięki Iza!!!
Wielkie dzięki obu Izom! :)

Dlaczego obu? Bo poza bohaterką filmu na ekranie jest jeszcze nasza cicha wspólniczka Iza Kurczewska, ta co przez moment mignęła w filmiku siedząc na krawężniku drogi. Obie rozrabiają w Los Angeles, Iza Miko już w poważnych produkcjach filmowych (kciuki!), Iza Kurczewska w niewielkich teatrach, ale ze sceny na scenę coraz większych (kciuki!).

Venice to dzielnica LA, uważana za jedną z piękniejszych.

Ale w tych dniach w LA dzieje się rożnie.
Oto obiecana wcześniej dośc porażająca (mnie) fotka, którą Iza K. zrobiła wracając wieczorem do domu. Jak się było w Kalifornii i się widziało jak piękna to ziemia, jak cudne lasy, i jak się pomyśli, że niemal na 99 procent jest to wszystko wynikiem podpalenia, to po prostu serce się zatrzymuje.
Ziemio, ludzkość się tobą bawi dziwnie.

Zija Vieczorem.

Z.


Moi Drodzy, dziś wieczorem wstawię jedną z najpiękniejszzych fotek, jakie otrzymałem od Pauli. Ona jest na niej, oczywiście.

Jak nie wpadniecie, to wasza strata.

Kliknij tu i dowiedz się dlaczego ten blog powstał.
A potem wsyp parę grosików na to konto:
96 2130 0004 2001 0299 9993 0007
Fundacja Świętego Mikołaja
ul. Przesmyckiego 40, 05-500 Piaseczno
Dopisek: "Na leczenie i rehabilitację Pauliny Pruskiej"

9 komentarzy:

  1. :).Czytałam co napisała Paula.Jak ona mówi, to ja zaczynam myśleć obrazami(czasami dopiero zaczynam myśleć:)).No i pomyślałam o jej życiu(blogu), jak o pokoju dużego mieszkania.Jeśli kogoś boli głowa(serdeczne pozdrowienia dla Pani Gusi:)), chce odpocząć lub popracować, to inni są ciszej, cichutko; przenoszą się do innego pomieszczenia.Powiedziałam Pau, że jak będzie czas, to żeby nas zawołała:).No to jestem w innym pokoju i bezszelestnie uderzam w klawiaturę:). A swoją drogą, to skarb-mieć w sobie taką uczciwość wobec innych (a sobie dać prawo) i umieć powiedzieć "muszę pobyć sama". To tysiąc razy cenniejsze niż kurtuazyjne "bleble", i prawdziwsze:).Fajny ten pokój, ten Pana blog;fajnie , że go Pan zbudował:).Młego dnia:)Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie myślenie obrazami, tudzież postrzeganie zjawisk połączonymi zmysłami się nazywa synestazja.
    Kiedyś prowadziliśmy ożywioną dyskusję ze znajomymi na ten temat, bo pojawił się wśród nas osobnik obdarzony synestazją.
    I najciekawsze jest to, że dla niego to całkowicie naturalne, ba! dopiero w wieku nieomal dojrzałym dowiedział się, że nie wszyscy tak mają...

    Viciu TrójkątySąŻółte Fulik

    OdpowiedzUsuń
  3. Jack White-gitarzysta też ma tę synestazję, to chyba musi być bardzo fajne doznanie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Amerykański kompozytor John Cage pierwszy zauważył, jak ważną rzeczą w muzyce jest krystaliczna cisza. A może nie tyle pierwszy zauważył, ale nadał jej status sztuki.

    Skomponował (tak tak!) utwór o tytule 4'33" który jest ... samą ciszą. Cztery i pół minuty ciszy, nic więcej. Cage zasiadł za fortepianem w 1952 rioku, audytorium było wypełnione widzami, a on uniósł dłonie w górę i położył je na udach. Patrzył w nuty i co jakiś czas przewracał kartki. I nie grał.
    Na pięciolinni zapisane były wyłącznie pauzy.

    Czyli klawisze spacji.

    Pauza to znaczek, oznaczający w nutach ciszę.

    Przeczytajcie sobie o tej kompozycji: TUTUTU

    A potem posłuchajcie jej TUTUTUTUTU

    Cisze ISTNIEJE.
    I znaczy więcej, niż nieobecność.
    Kiedy na blogu Pauli jest cisza, to znak że gra tam ta fascynująca część muzyki.
    Nie żartuję.

    Z.

    PS
    Wyciszenie przydaje się każdemu, ale z mojej strony Wam tu nie grozi. Aż do powrotu Pau do Polski. Co najmniej.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://www.zippo.net.pl/viewtopic.php?t=2989&postdays=0&postorder=asc&start=0
    Tutaj rzeczona dyskusja. Fajne rzeczy pisze facet...

    OdpowiedzUsuń
  6. :)no tak- ile ciszy potrzebuje człowiek w ciagu doby (myślę o śnie), a po to "tylko"- żeby się zregenerować, bez tego nie da rady:).Idę rozmyślać nad: CISZA ISTNIEJE I ZNACZY WIĘCEJ NIŻ NIEOBECNOŚĆ. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak już jesteśmy przy ciszy...


    http://www.youtube.com/watch?v=eZGWQauQOAQ

    Viciu DźwiękOwiec Fulik

    OdpowiedzUsuń
  8. "Od muzyki piękniejsza jest tylko cisza" - Paul Claudel

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze w sprawie ciszy.
    Gdyby nie było powietrza na Ziemi - nie byłoby muzyki.
    Muzyka to zjawisko fizyczne, cząsteczki powietrza uderzają o siebie i na końcu pukają w nasze ucho. W próżni muzyka nie istnieje.
    Przypomnijcie sobie ze szkoły ćwiczenia ze szklanym kloszem i pompą próżniową, gdzie znajdujący się w środku dzwonek cichnie, choć widzimy, że terkocze.

    Gdyby nie było światła - nie byłoby malarstwa. W absolutnej ciemności nie istnieją kolory, bo one są owocem pracy światła właśnie.

    Gdyby któraś z planet obracała się wokół swojego słońca zawsze w jeden sposób, powiedzmy zawsze Afryką w jego stronę i zawsze Samoa i Alaską plecami do niego, to tylko w Afryce pracowaliby malarze.

    Zależymy od sytuacji na planecie Ziemia bardzo. Dzięki jej przyciąganiu nie spadliśmy w otchłań, dzięki słońcu widzimy, dzięki atmosferze słyszymy.

    Na Marsie, gdzie atmosfery "brzmiącej" zdaje się nie ma, a na Księżycu nie ma jej na pewno, cisza byłaby naszym największym towarzyszem.

    Słyszelibyśmy jedynie własne bicie serca.

    Z.

    OdpowiedzUsuń