Przypominam, że jest to blog charytatywny, dedykowany dzielnej i pięknej Paulinie Pruskiej walczącej z nowotworem.


niedziela, 12 lipca 2009

W środę powiem Wam ile ważę!

Ale pod warunkiem, że zabrzęczy w Paulinym kociołku.
Moja waga jest tajemnicą militarną (podobnie, jak waga Ryszarda Kalisza, mojego dobrego kolegi, tyle że Rysiek jest sto razy cięższy). Gotów jestem jednak ją ujawnić, oczywiście jeśli na konto Pauli wpłynie jakaś kwota godna uznania. Nie musi być to przelew od jednego zawodnika - możecie wypstrykać z portfeli całym miasteczkiem po 5 zeta od głowy i jak Was będzie 10 tysięcy, to wskakuję na wagę i robię zdjęcie licznika! Hę?!
I WSTAWIAM JE NA BLOGA. HĘHĘ?

Jak widzicie daje się przebić Pudelka jednym ruchem.
Proste.

Teraz uwaga, mam jeszcze mocniejszy pomysł.
W przyszłym tygodniu zmienię swój tytuł z Guru na inny. Powaga!
Już wiem na jaki. (Nie będzie to królowa ani król, bo to za nisko). Ale nie powiem dopóki się nie chwycicie za ręce i nie zachowacie jak na członków plemienia ludzkiego przystało. Ktoś tu potrzebuje pomocy! Na imię ma Paula. Mieszka na bloszku paulapruska.blogspot.com. Ja wam dostarczam siebie i rozrywki, tudzież tematów do przemyśleń, w dupie mam co kto o tym sądzi, ale wy ratujecie człowieka. Najprostszy dil na świecie.

(Bajdełej: dostałem mnóstwo maili i esów, że wielu się zachowuje pięknie i za to dziękuję. Nasza koleżanka powinna wyjechać w ciągu miesiąca do Bostonu. Pieprzony piasek w klepsydrze sunie. Einstein nie zostawił nam wehikułu czasu. Namawiajcie znajomych, przesyłajcie innym ludziom adresy do jej i mojego bloga. To nie jest tani lans, bo ja tego blożka zamknę, jak tylko Paula uciuła na swoje życie. Umowa stoi.)

Dobra, jest pół do trzeciej w nocy, ja tu na drugim ekranie piszę sztukę do teatru, nosem się podpieram, powieki przepinam do brwi agrafkami, a jednak zasypiam. I to bez pomocy dra Conrada Murray'a, ktorego metody usypiania są dziś uważane za najskuteczniejsze n aświecie. Niestety, potem się człowiek nie budzi.

Macie TU jego (doktora) dobrotliwą facjatę oraz serię fotek z domowej apteczki Michaela Jacksona (wstrząsające, serio). Zaryzykuję bez względu na wynik dochodzenia, że lekarze MJ'a to zwykłe skurwysyny, albo debile, albo bandziory. Co kto woli.

Dobranoc Państwu.

Z.

A, ważne. Tak mi się wydaje. Dostałem esy od dwóch ważnych polityków, że coś od nich wpłynie na konto pani PePe. Ucieszyły mnie bardzo i jestem Wam wdzięczny Panowie! Bo polityk z sercem to w sumie rzadkość, sami przyznacie.

Kliknij tu i dowiedz się dlaczego ten blog powstał.
A potem wsyp parę grosików na to konto:
96 2130 0004 2001 0299 9993 0007
Fundacja Świętego Mikołaja,
ul. Przesmyckiego 40 05-500 Piaseczno,
Dopisek: "Na leczenie i rehabilitację Pauliny Pruskiej"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz