Od wczoraj wszystko na zawsze jest inaczej.
-
Od wczoraj wszystko na zawsze jest inaczej ponieważ parę minut po 13
Paulina odeszła.
Wiemy, że wszyscy bardzo czekaliście na znak od niej.
Nie pisała o ...
Przypominam, że jest to blog charytatywny, dedykowany dzielnej i pięknej Paulinie Pruskiej walczącej z nowotworem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
...jeszcze powiedz, że to Twoja równolatka i że kopał ją Pele...
OdpowiedzUsuńŻe Pele taką grał, to pewne, bo i ja grałem wtedy, kiedy grał nastoletni Pele. Ale że nie akurat tą, to jeszcze pewniejsze: ta jest współczesną repliką, holenderską, ze starej skóry.
OdpowiedzUsuńTu masz foto Pelego z 1958, czyli z czasów brązowej futbolówki: http://www.abrunheiragrafica.com/urca/index_ficheiros/pele-1958.jpg
Tu z kolei jest Bobby Robson w 1953 (straszna rzecz, ja go jeszcze pamiętam...):
http://images.sportinglife.com/08/08/330/Bobby-Robson-Fulham-1953-PA_1123180.jpg
Wcześniej (a także długo później w polskich szkołach) wszystkie piłki były szyte z brązowej skóry, zarówno nożne, jak i koszykowe czy do szczypiorniaka. Ma rację Maciej Pol na Twicie: jak taka nasiąkła deszcze, to strzał w mordę zabijał.
Dopiero gdzieś około 1960 zaczęto grać białą (bo pojawiła się telewizja jako ważny udziałowiec futbolu). Potem zaczęto szyć piłki w łatki biało-czarne, żeby zawodnicy jednej z drużyn mogli grać w całkiem białych kostiumach. (Wówczas na ekranie czarnobiałego tv dawało się dostrzec piłkę.)
Później, kiedy już Górnik Zabrze szalał w pucharach europejskich (w latach 60-tych), czyli na moich telewizyjnych oczach zakazano grać zawodnikom w jednolitych kostiumach o jednakowym odcieniu skali grey, bo np. niebieskie i czerwone wyglądały w czarnobiałej telewizji jednakowo.
I ustalono, że gospodarz gra w stroju swoim, gośc w przeciwstawnym.
TV kolorowa dała lekki odpust, ale zasady różnorodności są już obowiązujące nawet w Zimbabwe.
Piłka dzisiejsza, ta z teflonu napędzanego protonowymi silniczkami, która sama skręca i nagle przyspiesza oraz ma mylne kierunkowskazy, może mnie w dupę pocałować. Nie liczy się w grze. Jest elementem szachrajstwa.
Howgh!
Z.
A dekadę po Pelem na boiskach panował Eusebio.
OdpowiedzUsuńKtóry w listopadzie rok temu otworzył na Targówku "swojego" Orlika.
To był dzik! 692 udokumentowane bramki w karierze, 64 mecze w reprezentacji Portugalii, 41 bramek tamże(rekord pobity dopiero w 2005).
Ilu piłkarzy ma za życia swoje pomniki? A de Silva ma. Przed stadionem Benfiki.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/a7/EusebioSLB.jpg
A dzisiaj co?
Vanitas vanitatis et omnia PZPN...
Viciu, dobiję cię.
OdpowiedzUsuńJak miałem 16-17 lat w Polsce byli Brazylijczycy i wtedy zakolegowałem się z Brito i Rivelino. Jeździłem z nimi ich autokarem, na stadionie 10-lecia podczas treningu podawałem piłki, a oni robili pokaz, klaskali i bębnili sambę, kopiąc piłkę i nie pozwalali jej upaśc przez wiele minut... Nie opowiem co robiliśmy razem po meczu, bo staram się nie plotkować :)
Rivelino (napastnik) jest tu:
http://www.youtube.com/watch?v=DFdi88qtU3U
http://www.youtube.com/watch?v=zuir7PwfovM
de Brito (tak mi się podpisał na kartce, z tym de - obrońca) nie ma na youtube, przynajmniej na szybko nie mogę znaleźć.
Był jeszcze słynny masażysta Americo, czarnoskóry niewysoki grubas o charakterystycznej i twarzy wzdętej niczym Louis Armstrong, gostek o atletycznym wyglądzie, który potrafił słynnych piłkarzy )Jaira) zdzielić pięścią w żołądek, jak się obijali na treningu. Przesympatyczny gostek. Podrzucił mnie na metr do góry.
Tak, tak...
Życie pełne przygód...
:)
Panie Z.H. i Panie Viciu-podsłuchuję Waszą rozmowę i myślę jak dobrze, że jest ten blog...:).Kupiłam gazetę, siadam do czytania-afera za aferą-jakiś koszmar! Włączyłam TV-no to samo!!Włączyłam komputer weszłam na blog, a tu...kosmos:)-dwoch facetów opowiada tak ciekawie o piłce, że mnie wciągnęło i trochę zrelaksowało:).To już do innych panów-panowie politycy zacznijcie zaglądać do lustra-jak wam nie wstyd!
OdpowiedzUsuńPanie Zbigniewie, nasz "Paragon gola" też chyba kopał "wiązankę" :)
OdpowiedzUsuńJa mam sentyment do piłki zwanej "Tango". Za komuny była warta fortunę. Pojawiła się jedna sztuka w klubie, na boisko którego często wpadałem z kumplami. O to, żeby nią pożonglować toczyły się bitwy! :) W głowach niektórych kolegów pojawiały się skomplikowane scenariusze "przekształcenia własnościowego" :) Piłka pozostała jednak w klubie. Pożeraliśmy ją wzrokiem.
Pozdrawiam
Ja się na piłce nie znam, żona mi uświadomiła, co to jest spalony.
OdpowiedzUsuńDo dzisiaj nie jestem pewien, czy rozumię :)
W ogóle moja wiedza na wszelakie tematy kształtuje się per "gdzieś czytałem, że" i wokół tej bazy buduję na ogół swoje wnioski i wynaturzenia.
A że ciekawie wychodzi? Jak temat ciekawy, to i wypowiedzi muszą poziom trzymać. Inkszej możliwości nie ma.
Swoją drogą, czy potrafiłbym ciekawie opowiadać o produkcji chromowanych klapcążków do paznokci?
PS. viciu to viciu. Pan viciu jest dla buców. Nie krępuj się w nieużywaniu formy panującej w stosunku do mnie :)
Czy ktoś jeszcze pamięta piłkarskie treningi w wykonaniu redakcji słynnego czasopisma kulturalno-oświatowego Ultra Szmata? :-P
OdpowiedzUsuńOżesz Ty, Marnotrawny - ujawnij się!
OdpowiedzUsuńU-Szmata to dla mnie kult, legenda, młodość i wzorzec!
W redakcji na Jelonkach byłem dwa razy, za każdym razem męcząc Dorotkę...
Ech... A kupno pierwszego numeru... Na Bankowym w kiosku.
- Ultra Szmatę poproszę!
- (grzebanie w pismach z drugiej strony okienka) Nie ma. Cats jest. Albo Playboy.
- Eeeee... W muzycznych pan poszuka...
- (chwila ciszy)...aha. Jest. Proszę.
Redaktorów było raptem trzech.
OdpowiedzUsuńMożesz losować, Viciu.