Przypominam, że jest to blog charytatywny, dedykowany dzielnej i pięknej Paulinie Pruskiej walczącej z nowotworem.


sobota, 8 sierpnia 2009

AAAAAAAAAAAA!!!

Zapowiedziałem, że z chwilą przekroczenia w zbieraniu 200 tysi dolców, zrzeknę się tytułu Guru BEZPOWROTNIE. Teraz będziecie świadkami tego incydentu.

Per "guru" zwróciła się do mnie po raz pierwszy ZE ŚMIECHEM Martyna Jakubowicz, boska zupełnie artystka folkowa, której jestem nieśmiertelnym fanem. Siedzieliśmy w bufecie pod sceną amfiteatru w Jarocinie, rok 1981, w Polsce wielka kurzawa, a my omawialiśmy jakąś sytuację ze związkami zawodowymi, żeby takie założyć. Artyści byli w tamtym czasie straszliwie dymani na finanse przez komunistyczne przepisy (3 dolary za koncert, powaga). I tak sobie gadaliśmy, kiedy ona wypaliła "ty, guru, weź mi powiedz..." i od tamej pory zwracaliśmy się do siebie per guru i per księżniczko. Uwielbiałem pić z nią czerwone wino.

Związki zawodowe muzyków nigdy nie powstały i nie istnieją do dziś. Takie środowisko.

* * *
Minęło 20 lat. Jakoś latem 2003 MTV zaproponowała mi stworzenie własnego autorskiego programu, codziennego, godzinnego. Miałem się w nim wymądrzać, ględzić o muzyce i przygodach, wyjaśniać to i owo. Emitowany miał być dość morderczym tempie, 5 razy w tygodniu, omawiająć miałem muzykę wzdłuż, wszerz i wgłąb. Zgodziłem się i gdy myśleliśmy nad nazwą palnąłem: Hołdys Guru UnLimited - czyli "Guru Hołdys Zero Odpowiedzialności". Pośmialiśmy się i zostało przyklepane.

Nakręcili mistyczną czołówkę, w której tańczę wokół gitary w podartej czarnej koszuli na tle złotawego muru. Sam nagrałem muzyczną czołówkę, 40 sekund, na wszystkich instrumentach, opartą na indiańskich rytmach, zaśpiewie Azteków, z sekundowymi solóweńkami na harmonijce, okarynie, gitarze basowej i sitar. Pomieszanie z poplątaniem, ale kocham ten skrawek do dziś.

Program hasał przez rok w MTV, potem przez pół w TVP2, już jako Hołdys Guru. Na użytek programu powstał adres mailowy guru@holdys.pl.

Dziś, gdy spotykam ludzi z MTV z tamtego czasu, wszyscy jesteśmy dumni z tego wynalazku. Tu po raz pierwszy świat zobaczył na żywo nieznane wówczas Sistars (Paulina miała zaledwie 17 lat) i Lao Che. Występował Ritchie Blackkmore z Deep Purple, Magik ze Sweeet Noise, kowboj Lonstar i przede wszystkim cała armada mlodych rockerów. Ale też Acid Drinkers wywaliłem ze studia, bo przyjechali kompletnie pijani. Program był naprawdę pasjonujący dla nas wszystkich.
Z wyjątkiem centrali w Londynie.
Za dużo kosztował i był niestargetowany.

* * *

Z MTV się rozstałem, kiedy ideolog stacji przyjechał z Holandii, by ją restrukturyzować. Zakazał mi grania grunge, punk, metalu, hip hopu, jazzu i najnowszych hitów w jakimkolwiek gatunku, ale na osłodę zostawił Abbę. Odszedłem następnego dnia.

Dlaczego program zszedł z anteny Dwójki - nie dowiedziałem się nigdy. Pewnego dnia Nina Terentiew na mój widok skręciła z powrotem do gabinetu i to była cała informacja. Wystarczająca. Znam tę branżę jak mało kto. (Od tamtej pory Nina na mój widok zwalnia kroku i szuka krateru w Ziemi, do którego mogłaby wskoczyć. Ale ja jej mówię tylko "Nie przejmuj się :)" i idę dalej.)

(Przy okazji: na liście największych kłamstw w showbiznesie na miejscu 1-szym znajduje się "Cieszę się, że cię widzę!", a na 2-gim "Fajnie wyglądasz", na 3-cim "Właśnie miałem do ciebie dzwonić" (lub "Dzwoniłam do ciebie sto razy, nikt nie odbierał") i na 4-tym "Trza było mi powiedzieć, to bym ci pomógł". Kłamstw na liście jest 100.)

Dziś nadal znikanie ludzi obowiązuje, ale o tym innym razem.

* * *

Potem różni obywatele zaczęli się do mnie zwracać per "guru" na ulicy, w sklepach, dziennikarze w wywiadach, zajarzyłem, że potraktowano to serio. Było za późno. Z trudem powstrzymywałem śmiech, niekiedy próbowałem coś prostować, bezskutecznie. I tak oto moja zabawa z "guru" zaczęła funkcjonować własnym życiem. Aktor Emil Karewicz opowiadał, ze przez 30 lat mijający go na ulicy ludzie mówili pod nosem "Brunner, ty świnio". Wyobraźcie sobie, że Monikę Olejnik zaczęto by witać "Dzień dobry, pani "Kropko nad i".
Ok. Niech se będzie.

ALE!

Teraz jest okazja zostawić ludzi z tym "guru" w samotności.
Koniec zabawy.
Dziś każdy może być guru, podobnie jak każdy dziś jest gwiazdą. Nie mogę być guru jednym z wielu. Za duży jestem na to. Z radością rozstaję się z tytułem, który nigdy nie istniał, ale robię to oficjalnie, groteskowo się czując, aczkolwiek jak najbardziej poważnie. Robię to na cześć WAS WSZYSTKICH, KTÓRZY POMOGLIŚCIE PAULINIE UZBIERAĆ 200 TYSIĘCY DOLARÓW.


Bo to jest w życiu coś. Żaden przydomek nie ma sensu, jeśli życie nie istnieje.

WIĘC BAJ BAJ, GURU! :)

THE END.
(Adres mailowy zmienię później, po akcji, jak się uspokoi)

* * *

Teraz tak: obiecałem również, że obwieszczę dla zasady jaki tytuł przyjmę w zastępstwie "guru", żeby ludzie coś mieli do omawiania. Żeby sobie czymś wypełnili lukę. Doda zastąpiła róż czernią, nie chodzi nago. Nie może być pustki.

Mam taki tytuł.
Gotowy.
Przebija wszystko, wszystkich guru i królowe, których jest już milion w całej Polsce, nadziewa je na szpikulec i obraca nimi w mikrofali.


Jaki to tytuł - ujawnię za kilka dni.

HAHA!

Z.

Na cześć uskładanych już 200 tysięcy zielonych dokonam zaraz dodatkowej wpłaty. Was też zachęcam do tego samego. Paulie wylatuje 12 sierpnia (czyli za 4 dni) do Bostonu, Mass, U.S.A. Byłbym przeszczęśliwy, gdyby do tego czasu na koncie fundacji było 210 tysiaków. Albo i 220.


Kliknij tu i dowiedz się dlaczego ten blog powstał.
A potem wsyp parę grosików na to konto:
96 2130 0004 2001 0299 9993 0007
Fundacja Świętego Mikołaja
ul. Przesmyckiego 40, 05-500 Piaseczno
Dopisek: "Na leczenie i rehabilitację Pauliny Pruskiej"

3 komentarze:

  1. Z wrodzonej skromności nie dodam, że w TVP2 po razx pierwszy na antenie można było usłyszeć klaszczącego Vicia (w tle).



    :)

    Viciu Fulik

    OdpowiedzUsuń
  2. Baj Baj, GURU! ;)) hihi! Gratulejszyn PAULA&CO.
    No i ciekawe, jaki będzie ten nowy... ;))
    Vespera

    OdpowiedzUsuń
  3. No wyjścia widziałbym dwa:
    1. Mikado
    2. Sadhu

    Chyba że Kajzer :P


    Viciu Fulik

    OdpowiedzUsuń