Przypominam, że jest to blog charytatywny, dedykowany dzielnej i pięknej Paulinie Pruskiej walczącej z nowotworem.


poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Mistrzu Mistrzu!

Dostałem od Pau maila z fotką.
Oto ona:



"Mistrzu Mistrzu!
Jest artykul w newsweeku w zwiazku z moja sprawa,narazie wujek przeslal mi tylko okladke dodatku kobieta.Słowa pod moim nazwiskiem wystarczą:)

Sciskam mocno!

pau.

Ach.wzruszylam się zdjęciem z okladki :)"



I co ja mam na to powiedzieć?
Cały mój dyskomfort polega na tym, że to są prywatne maile, nie ma między nami umowy, że ja mam prawo je publikować na blogu. Czytam, czasem pokazuję, czasem nie. A kiedy robię to, to po chamsku i bez pytania. Why? Bo ich siła jest magnetyczna. Bo jak się oprzeć, skoro mają tyle czadu? Tyle emocji?

Też się wzruszyłem patrząc na tę okładkę, A zdarza mi się nieczęsto, głównie podczas oglądania Animal Planet.

Dlatego nie miałem wyjścia, Pau, musiałem to opublikować.

Z.

Nie uważacie, że Paulina poza wszystkim po prostu kapitalnie pisze w sensie literackim? Jakby mówiła.

Kliknij tu i dowiedz się dlaczego ten blog powstał.
A potem wsyp parę grosików na to konto:
96 2130 0004 2001 0299 9993 0007
Fundacja Świętego Mikołaja
ul. Przesmyckiego 40, 05-500 Piaseczno
Dopisek: "Na leczenie i rehabilitację Pauliny Pruskiej"

7 komentarzy:

  1. Mistrzowi wybaczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żadnych słów już więcej nie trzeba oprócz tych dwóch, które światu i nam cudowną nowinę niosą. Niechaj wszyscy zamilkną, bo milczenie najpiękniejszym anielskim chórem zdaje się być! Nie wiem co pisać, co mówić - po prostu nie wiem, bo gdy serce się raduje, to wszystko z nim także z radości podskakuje (mój brzucho zwłaszcza)! Paulinko - jejku - biegnę do kiosku natychmiast po "Newsweeka" - niechaj raczek w końcu znika!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak Paula pisze tak super iz powinna zastanowic sie nad publikacja swojej historii:)
    Normalnie kobitka silna jest i dobrze:p

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaraz idę do kiosku sprawdzić czy to już można kupić!:) Też się wzruszyłam (kolejny raz na tym blogu!).Piękna twarz, piękny człowiek, piękna kobieta.Ja lubię słuchać co i jak mówi (nawet jeśli jest to blogowe pisanie:)).Pozdrawiam serdecznie.Czy Pau, to Paulina czy Prunia, to Paulina, bo Pau już Mistrzowi wybaczyła:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wróciłam z kiosku:).Przeczytałam.Ukłon w stronę Pani Violetty Ozminkowski-udało jej się poprowadzić rozmowę tak, że to co wiedzą o Paulinie zaglądający na jej blog, mogą zobaczyć inni. A może to Paulina prowadziła -wojowniczka od śmieciucha:).
    Panie Zbyszku! dobrze, że dał Pan cynk:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiepski ze mnie pudel. Sam dostałem cynk od... Pauli. Czyli - straciłem węch. Nie wiem co się dzieje. Jako prawdziwy pudel-hiena zdechłbym z głodu.

    Ale na szczęście Pau, idąc śladem wielu polskich celebrytów, wie co to ustawaka i chytrze powiadomiła brukowca (czyli mnie) o tym co się dzieje wokół. Dzięki Paulinie przetrwałem na rynku.

    Tak NAPRAWDĘ wygląda szołbiznes.

    Z.

    Kiedyś pudle z Superexpressu starały się przeszkodzić Tytusowi w zdaniu prawa jazdy, wkurwiając jego i mnie celowo, żeby doszło do awantury. Szukali akcji na pierwszą stronę.

    Pojechaliśmy do Tarchomina, bo tam mu wyznaczyli jazdę. Pudle stały w hallu. Jeden natychmiast zadzwonił przy mnie do jakiejś panny z Superstacji i powiedział "Przyjeżdżaj, jest Hołdys z synem, wkurwimy ich, będzie zadyma".

    Wezwałem policję, która raz dwa przybyła i stwierdziała, że na mocy umowy podpisanej między komisją egzaminacyjną ośrodka (sic!), a redakcją (sic! sic!)) chuje mają prawo robić zdjęcia swoim ofiarom na terenie placu manewrowego.

    Tytus cudem zdał, choć dygotał, bo stali metr za jego plecami, a gdy jechał, to biegli za nim. Miał ledwo co skończone 18 lat i nie wiedział jak sobie poradzić z takim chamstwem.

    Gdy już po wszystkim odjeżdżaliśmy, dwa umorusane chujki ze słabymi aparatami ostentacyjnie szły za nami aż do drzwi samochodu, a potem pstrykały przez szyby. Przekręciłem kluczyk, zapiąłem pasy, wrzuciłem jedynkę, i ruszyłem na nich. Dośćszybko. Mogłem ich potrącić, decyzja należała do nich, w ogóle nie miałem zamiaru hamować. Odskoczyli jak kangury, jednemu wypadł aparat i rozleciał się na kawałki.

    Następnego dnia przeczytałem "Hołdys usiłował załatwić synowi prawo jazdy".

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawno, dawno temu, kiedy chodziłem do liceum, w budynku tejże szkoły na parapecie szkolnym odkryliśmy z kumplami wyryty w kamiennym parapecie krótki, czteroliterowy napis.
    "CHUJ"
    To właśnie w myszkowskim LO powstało powiedzenie : "Są ludzie i parapety".
    A co do tekstu Pau: noszkurfa, nie chwaląc się, sam pisałem, że trzyma życie za cojones!

    Viciu Para Peciarz Fulik

    OdpowiedzUsuń