Przypominam, że jest to blog charytatywny, dedykowany dzielnej i pięknej Paulinie Pruskiej walczącej z nowotworem.


czwartek, 13 sierpnia 2009

Najpierw obejrzyjcie trailer. Pierwszy w historii teatru (naprawdę!) trailer sztuki teatralnej wykonany tak, jakby ta sztuka była filmem. Sensacyjnym.

Nie opowiem Wam o czym jest ta sztuka, ale dosłownie 3 dni temu na jednym z festiwali zrobiła furorę albo zamieszanie, jak kto woli. (Przyszły tłumy i o północy musieli zagrać dodatkowy spektakl).


(Od razu wyjaśniam, że poza napisaniem tej sztuki nie mam z nią nic wspólnego, trailer - podobnie jak wy - zobaczylem na ekranie monitora kilka dni temu)

Tymczasem naprawdę Niewinni Chłopcy są tacy, jak na filmie niżej. Do rany przyłóż. Grzeczne dzieciaki. Khm...
Spędziliśmy razem z Pauliną dwie godziny w ogródku knajpy Muza na Chmielnej, wśród gwaru spacerujących ludzi, rozmawiając i śmiejąc się, a wszystko to w tym fatalnym jednak dniu, w którym Pau dostała niepokojącą wiadomość o złych wynikach badań. (Potem te wyniki okazały się wcale nie takie złe.)

No nic, oto nasza

KOLACJA


I to po tej kolacji Tytus, kiedy się żegnał Paulą, usłyszał od niej komendę "Na palce mi tu do buziaka" i nadstawiła policzek. Hehe. Wysoka jest pięknie.

Mam nadzieję, że tym wieczorem pozwoliliśmy jej nieco zapomnieć o fatalnych badaniach. I wtedy okazało się, jak świetna to jest dziewczyna, jak kapitalne ma poczucie humoru (kamera nie wychwyciła, wierzcie mi na słowo), że ma brata bliźniaka (na szczęście nie choruje), że pomaga jej super siostra spodziewająca się dziecka (teraz we dwie są w Bostonie) i że jej tata jest klasycznym zbieraczem wszystkiego. To z jego kolekcji pochodzi płyta, którą dostałem od Paulie (dzięki wielkie!).

Tak, tata słusznie robi zbierając różne rzeczy z dzisiaj. Poważnie. Rozumiem go jak mało kto.

* * *

Ja nie mam kompletnie zdjęć i filmów z czasów gwiazdowania w Perfekcie i jak trzeba było powiedzieć synowi kim byłem (bo Tytus się urodził już po zakończeniu moich wybryków scenicznych), musiałem prosić znajomych o fotki. Wycinki zbierała moja matka - ja nie. Nawet moje płyty Gusia musiała kupować na Allegro.
A potem zbieraliiśmy z Tytusem autografy (Al Pacino, Muhammad Ali, yeah!) i różne pamiątki. Chcieliśmy nabyć krzesło ze statku Titanic, ale było za drogie, więc chcieliśmy kupić maleńkie krzesełko-rekwizyt z filmu "Titanic", które grało rolę w tej tonącej makiecie - niestety wymiękliśmy gdy osiągnęło cenę 4500 dolarów, a było wielkości pudełka zapałek.

I nagle okazuje się, że nikt nie przechował pierwszego numeru "Gazety Wyborczej" (w drugim jest mój artykuł, takie były czasy) ani jeszcze wcześniejszego egzemplarza "Expressu Wieczornego" z listopada 1963 roku, kiedy Kennedy został zastrzelony.

Stare przedmioty mają duszę. Nie chodzi o antyki. Pamiętają swoje czasy nie tylko treścią, papierem, czcionką czy materiałem, z którego są zrobione, ale także wchłoniętymi cząsteczkami gazów, światła, atomów różnych pierwiastków, które się napatoczyły, wdarły, coś wyszarpały...

* * *
Czy zastanawialiście się kiedyś, że oddychamy tym samym powietrzem, które wdychały dinozaury? Dokładnie tym samym! Przez miliony lat nie było na ziemi wymiany powietrza na inne. Cały czas jest to samo powietrze mielone we wszystkich kierunkach. Ten je wydycha, tamten wdycha, ktoś beka, ktoś to wciąga, rośliny robią co mogą żeby przywrócić proporcje tlenu i dwutlenku, a my i krowy odwrotnie, pioruny dodają mu ozonu, freon ów ozon mu odbiera, a my ludzie z nim znowu swoje, i ocean swoje, i zwierzęta swoje, i fabryki swoje.

Więc kiedy taki dino wypuścił potężnego bengala, którego sound i zapach hominidzi brali za zemstę bogów, to cząsteczki tego pierdnięcia krążą po świecie do dziś. Zmieniają jedynie swoją rolę i położenie. Lądują w różnych płucach, niekiedy w chlorofilu roślin, w maszynach zasysających, w czyjejś klimatyzacji - i być może właśnie w tej chwili ja Zbigniew H. osobiście wciągam głęboko te wypierdziane atomy. (Nosem nic nie czuć)

Ha!

* * *
KOLEKCJA

Sentymentalnie miałem kiedyś zamiar zrobić tak: zaprosić ludzi na swoje urodziny (nigdy tego nie robię, ale może jeszcze zdążę) i każdemu wręczyć tekturowe pudełko-sześcian, w jakie pakuje się z reguły jakieś małe przedmioty galanteryjne. Następnie poprosić, by wszyscy goście zamknęli swoje pudełka i szczelnie okleili ich krawędzie specjalną taśmą. Mój zamiar był taki, żeby potem wspólnie okleić te pudełka kartkami z grafikami Charlesa Bukowskiego (genialne). I tyle.
Po co?
Zaraz się zaśmiejecie.

Tak wygląda kolekcjonowanie powietrza.
Mój nigdy nie zrealizowany wynalazek.


Puszka z powietrzem z klubu Marquee w Londynie z tego wieczora, kiedy grali tam The Beatles, z tymi wszystkimi atomami tlenu i dwutlenku węgla, maleńkimi kropelkami potu, wydechami dymu z cigaretów, oparami alkoholu, zapachem perfum i cząsteczkami pchniętymi tam przez dźwięki gitar Johna Lennona i George Harrisona grających "Can't Buy Me Love" - ileż to musiałby dla niektórych być warte.
Powietrze z pracowni Leonarda Da Vinci.
Z sali, w której komponował Beethoven.
Z kibla Billa Gatesa, kiedy ten się zesrał na wieść ile zarobił na DOS-ie.
Nie żartuję.

Zaraz złapię do słoika powietrze z dzisiejsego dnia. (Wcześniej się zastanowię co się w tym powietrzu powinno znaleźć.) Potem je wystawię na aukcję.
Albo Tytus je wystawi za 50 lat. O! Tak będzie lepiej. "Powietrze z czasów, kiedy ludzie jeszcze jedli hamburgery, zanim zostały zakazane."

Hehe.

Idę na kolację, popracuję nad jakością powietrza, które zamknę w słoiku.

Z.

Niewinni Chłopcy to Kamil Dąbrowski (25), Tytus Hołdys (22) i Tomek Solich (28, na kolacji nieobecny), oraz kilkoro przyjaciół, którzy z nimi grają (Judyta Turan i Jasiek Aleksandrowicz) oraz pracują. Kamil to ten, który oddał na
aukcję dla Pauliny starodruki sprzed stu lat.

Kliknij tu i dowiedz się dlaczego ten blog powstał.
A potem wsyp parę grosików na to konto:
96 2130 0004 2001 0299 9993 0007
Fundacja Świętego Mikołaja
ul. Przesmyckiego 40, 05-500 Piaseczno
Dopisek: "Na leczenie i rehabilitację Pauliny Pruskiej"

1 komentarz:

  1. Dziękuję bardzo:). Warto było czekać na ten film.
    Przed chwilą, robiąc sobie śniadanko bułkowo-dżemowo-jogurtowe, zrobiłam sobie kuku, z podekscytowania. Ciekawe, co sobie zrobię 21go;)? No dobra, nie będę się już tak stresować, chociaż się postaram, jakaś joga czy coś może...:)?
    A wracając do głównego tematu, czyli do choroby Pauliny - dziewczyna jest świetna i na 100 % da radę:). Lecę dziś do banku, żeby dalej była tak uśmiechnięta.
    No i mam wielką nadzieję kiedyś Pana spotkać:).
    Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za boski filmik:D. Karolajn.

    OdpowiedzUsuń